eko logo

Stworzone, żeby się zepsuć. Jak planowane postarzanie produktów zamyka nas w pętli zakupów?

28 lipca 2025

Czy fabrycznie nowy produkt może być przestarzały? Poznaj paradoks celowego postarzania produktów.

znak drogowy przedstawiający wybór pomiędzy starym a nowym jako ślepa uliczkę (stary) o autostradę (nowy)

Moda na vintage – czy kupiłbyś produkt, który jest celowo postarzany?

Style retro i vintage cieszą się niesłabnącą popularnością. Wielu z nas gustuje w produktach nawiązujących stylistyką do minionych dekad, a nawet stuleci. Naprzeciw tym gustom i upodobaniom wychodzą producenci, oferując nam szeroką gamę przedmiotów „staro wyglądających” ubrań i akcesoriów, przez AGD do domu i materiały wykończeniowe, aż po samochody, rowery i motocykle. Wszystkie one mają jedną wspólną cechę – są nowymi, często nowoczesnymi produktami, które jedynie wyglądają, jakby były z innej epoki. Ich twórcy celowo postarzają więc obudowy, fronty i karoserie, a we wnętrzu umieszczają zaawansowane technologie, funkcjonalne systemy i inteligentne udogodnienia.

A gdyby tak odwrócić tę logikę i pod nowoczesnym zewnętrzem ukryć celowo postarzone wnętrze? Gdyby pod pozorem innowacyjnego i futurystycznego produktu sprzedawać taki, który jest już u kresu swoich dni? Czy ktokolwiek zechciałby kupić tak postarzony telewizor, garnitur albo samochód? I czy konsument z chęcią wydałby pieniądze na produkt, który lada moment stanie się przestarzały albo niesprawny? Sądzisz, że to niemożliwe? A jednak, od wielu lat niektórzy producenci celowo postarzają swoje produkty, a klienci ochoczo je kupują, nie mając świadomości istnienia tego procederu. Procederu, który nazywamy planowanym postarzaniem produktu (ang. planned obsolescence).

Planowe postarzanie produktu, czyli kwintesencja gospodarki liniowej

Planowane postarzanie produktu jest strategią polegającą na projektowaniu towarów w taki sposób, by miały ograniczony czas użyteczności. Po jego upływie, przedmioty powinny planowo zepsuć się lub zupełnie zużyć, zamieniając się w odpady. Każdy zna przykłady pralek, lodówek, tosterów czy innych sprzętów, które zepsuły się tuż po upływie okresu gwarancji i rękojmi. Sama naprawa okazała się natomiast nieopłacalna lub niemożliwa do wykonania. Być może te awarie zostały zaplanowane z wyprzedzeniem, a o tym, że się wydarzą wiedział wyłącznie producent.

Wbrew pozorom praktyka celowego postarzania produktu dotyczy nie tylko urządzeń elektrycznych i elektronicznych, ale też odzieży i innych tekstyliów, obuwia, mebli, pojazdów, zabawek oraz mnóstwa innych dóbr konsumpcyjnych.

Nazwa zjawiska jasno sugeruje, że takie postarzanie jest celowe i umyślne, a nawet staje się elementem strategii firmy. Poważna awaria i znikoma opłacalność naprawy wymuszają na konsumencie zakup nowego produktu, który po kilku latach znów się zepsuje lub zestarzeje i zostanie wymieniony na kolejny, nowszy. Interwały pomiędzy tymi wymianami mogą być różne, ale sam schemat pozostaje ten sam. Zakup, użytkowanie, awaria, śmietnik, zakup nowego, użytkowanie, awaria, śmietnik…

To przypomina funkcjonowanie gospodarki liniowej bazującej na zasadzie „kup, zużyj i wyrzuć”. Można powiedzieć, że praktyki związane z celowym postarzaniem produktu idealnie wpisują się w ten sposób działania. Sztucznie napędzają popyt, zapewniają producentom stałe zyski, a przyszłe pokolenia skazują na życie na globalnym śmietniku pełnym produktów, które mogły działać, ale przestały.

Jak do tego doszło? Spisek żarówkowy początkiem planowanego postarzania produktów

Poszukując źródeł celowego postarzania produktów musimy spojrzeć wstecz. Od najdawniejszych czasów, aż do początku ery przemysłowej, człowiek wytwarzał przedmioty, które miały służyć mu jak najdłużej. Powodem był relatywnie wysoki „koszt” ich wytworzenia – trud pozyskania materiału i czasochłonna, ręczna produkcja sprawiały, że przedmioty nie były łatwo dostępne ani szybko zastępowalne. Wszystko to zmieniło się wraz z nadejściem rewolucji przemysłowej i wyparciem rzemiosła przez masową produkcję. Dzięki licznym zmianom technologicznym i rozpowszechnieniu maszyn oraz linii produkcyjnych, zaczęliśmy wytwarzać więcej w krótszym czasie. Popyt i podaż wzajemnie się napędzały, co prowadziło do dynamicznego wzrostu gospodarczego. Z czasem jednak rynek się nasycił – spadły dochody firm produkcyjnych, a podaż znacznie przewyższyła popyt, co w konsekwencji doprowadziło do wybuchu Wielkiego Kryzysu zapoczątkowanego w 1929 r. (a przynajmniej tak głosi jedna z teorii)[i].

Remedium na zapaść gospodarki miało być planowane postarzanie produktów. Początkowo uznano tę koncepcję za niedorzeczną, lecz w latach 50. idea ta nie tylko powróciła, ale nawet została wdrożona w życie.

Pierwszym celowo postarzonym produktem była żarówka. Początkowo, tj. pod koniec XIX w., jej żywotność wynosiła ok. 1500 godzin, a dzięki ciągłym pracom rozwojowym do 1924 r. osiągnęła aż 2500 godzin. Najwięksi producenci żarówek w tamtym czasie, czyli Osram, Philips i General Electric doszli do wniosku, że wytwarzanie tak trwałych produktów jest nieopłacalne. Stworzyli więc kartel Phoebus, w ramach którego zawarli tajne porozumienie, zobowiązujące do ograniczenia żywotności żarówki do zaledwie 1000 godzin. W konsekwencji od lat 40. XX w. nie dało się kupić żarówki, która świeciłaby dłużej. Co ciekawe, mimo wykrycia spisku sytuacja nie zmieniła się aż do dziś! Żywotność klasycznych żarówek żarnikowych (które są już w odwrocie) nadal oscyluje wokół 1000 godzin. Tymczasem pierwsza żarówka wyprodukowana w 1890 r. i uruchomiona w 1901 r. świeci nieprzerwanie od ponad 120 lat.

Różne oblicza planowanego postarzania produktów

Celowe postarzenie produktu nie zawsze musi zakładać awarię lub zużycie się przedmiotu. Taki model dominował w początkowym okresie stosowania tej strategii – żarówki szybciej się przepalały, a w rajstopy łatwiej się dziurawiły[ii]. Obecnie producenci stosują różne metody planowanego postarzania, które zależą m.in. od rodzaju postarzanego produktu.

Zaprojektowany, żeby się zepsuć

Sposobem na postarzenie produktu może być zaplanowanie jego krótkiej żywotności, jak np. w przypadku wspomnianych żarówek czy bardzo cienkich rajstop. Produkty są wytwarzane w taki sposób, by okres ich eksploatacji był znacznie krótszy niż wynikający z ich realnych możliwości (co świetnie obrazuje przykład najstarszej żarówki). Co więcej, konsument często nie ma żadnej alternatywy i musi ponownie kupić równie nietrwały produkt.

Sprzęt dobry, ale zablokowany na zawsze

Produkt można postarzyć również montując w nim podzespoły, które automatycznie zakończą jego żywot w ustalonym momencie. Przykładem takiej praktyki są drukarki atramentowe z chipami, które nieodwracalnie blokują urządzenie po wydrukowaniu określonej liczby stron. Blokady nie da się w żaden sposób usunąć, dlatego taka zablokowana, lecz nadal sprawna technicznie drukarka staje się elektroodpadem.

Produkt, który mógł wystarczyć na lata, stworzono jako jednorazowy

Produkty jednorazowe zwykle stają się „stare” już po pierwszym użyciu. Ich cykl życia jest zdecydowanie najkrótszy, a zużywanie następuje błyskawicznie. Ikoną takiej negatywnej jednorazowości jest jednorazowy aparat fotograficzny, który po zrobieniu np. 24 lub 36 zdjęć od razu staje się elektroodpadem.

Jednorazowość ma też swoje pozytywne oblicze – jednorazowe produkty znacząco podnoszą standardy higieniczne oraz bezpieczeństwo procedur medycznych. Nie należy więc ich demonizować, tylko używać świadomie i z rozwagą. Jednorazowa strzykawka, fartuch i chusteczka? Jak najbardziej! Jednorazowy aparat fotograficzny? Zdecydowanie nie!

Taniej kupić nowy niż naprawić

Wymiana pompy w zmywarce kosztuje prawie tyle, co nowa zmywarka? Chciałoby się powiedzieć: nic nowego! Naprawa niektórych sprzętów bywa po prostu nieopłacalna. Producenci mogą celowo zawyżać ceny podzespołów, by odwieść konsumenta od chęci naprawy urządzenia i skłonić go do zakupu nowego sprzętu. Niektórzy z nich posuwają się nawet dalej i w ogóle nie oferują części zamiennych do swoich sprzętów albo nawet projektują urządzenia tak, by otwarcie obudowy (np. w celu naprawy) było niemożliwe. Przykładem takich praktyk są smartfony z wbudowanymi bateriami. Po pierwsze, nie można rozebrać ich bez uszkodzenia obudowy. Po drugie, ich rozbieranie jest bezcelowe, bo na rynku nie ma części zamiennych. Zepsuty sprzęt można więc jedynie wyrzucić do elektroodpadów.

Taki sposób planowanego postarzania produktów może już niedługo przejść do historii. Wszystko to za sprawą cyfrowych paszportów produktów, które będą musieli opracowywać m.in. producenci sprzętu elektrycznego i elektronicznego. W paszportach tych znajdą się informacje o łatwości naprawy, dostępności części zamiennych oraz możliwości stosowania części nieoryginalnych. Konsument dowie się też, jaki jest realny okres użytkowania produktu i wszystkich jego podzespołów, dzięki czemu będzie mógł świadomie wybrać sprzęt trwały i możliwy do naprawy. Sprawdź, jakie jeszcze informacje będzie zawierał cyfrowy paszport produktu >>

„Twoja wersja systemu nie jest już wspierana…”

Brak możliwości aktualizacji oprogramowania to kolejna metoda postarzenia produktu przez producenta. Użytkownicy tracą wówczas dostęp do najnowszych funkcji i poprawek, mają problem z instalacją aplikacji wymagających aktualnych wersji systemu, a w skrajnych przypadkach zostają pozbawieni tzw. aktualizacji zabezpieczeń, przez co ich sprzęt staje się łatwym celem dla hakerów. Jedynym rozwiązaniem jest wymiana urządzenia na nowsze.

Pełnowartościowy, ale o okrojonej funkcjonalności

Słyszałeś o abonamencie na funkcję podgrzewania foteli w samochodzie? A może sam doznałeś nieprzyjemnego zaskoczenia, gdy Twoje zawieszenie z adaptacyjnego zmieniło się w tradycyjne, bo wygasła na nie subskrypca? Po zakończeniu określonego czasu producent po prostu wyłącza pewne udogodnienia, przez co pojazd staje się mniej funkcjonalny i nie spełnia już potrzeb użytkownika. Innym przykładem jest szalenie popularny robot gotujący i jego oficjalna platforma z przepisami, która jest darmowa tylko przez pewien okres. Następnie użytkownik traci dostęp do platformy, co znacząco obniża funkcjonalność urządzenia. Warto podkreślić, że w opisanym modelu celem producenta nie jest nakłonienie konsumenta do zakupu nowego sprzętu, lecz do zakupu usługi subskrypcyjnej. W obu przypadkach firma ma zysk, a konsument – wydatki.

Zamienię cię na nowszy model – fast fashion wychodzi poza branżę odzieżową

Ostatni sposób celowego postarzania produktu nie odnosi się wprost do samego sprzętu, lecz do ludzkich potrzeb. Wszelkie innowacyjne działania producentów: wprowadzanie nowych funkcji, rozwój istniejących technologii, zmiana wzornictwa produktu itp. sprawiają, że zaczynamy postrzegać posiadane produkty jako stare. Szeroko zakrojone kampanie komunikacyjne i marketingowe tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że powinniśmy zamienić „przestarzały” sprzęt, poprzedni model samochodu albo niemodny ciuch na nowy. Taka kreacja mody i ludzkich potrzeb sprawia, że ochoczo kupujemy kolejny produkt tego samego rodzaju, choć poprzedni nadal nadaje się do użytku.

Tak właśnie odbywa się postarzanie produktu nie ze względu na jego zużycie, ale ze względu na modę i sztucznie wytworzone potrzeby. Można powiedzieć, że trend fast fashion skutecznie rozprzestrzenia się na kolejne kategorie produktowe – z mody szybko mogą wyjść nie tylko ubrania, ale też dodatki do domu lub cały wystrój wnętrza, gadżety elektroniczne albo biżuteria. Dropy kolejnych kolekcji modowych są coraz częstsze, odstępy między premierami nowych modeli urządzeń się skracają, branża automotive wprowadza faceliftingi, byś na pierwszy rzut oka dostrzegł, kto już jeździ „nowym”, a kto jeszcze „starym”. Spirala konsumpcjonizmu się nakręca, a wraz z nią rośnie liczba produktów zawieszonych w nicości, które jeszcze nie są odpadami, a już nikt ich nie potrzebuje i nie chce.

Dlaczego się na to godzimy? Celowe postarzanie produktu z perspektywy konsumenta

W wielu branżach praktyki związane z planowanym postarzaniem produktu stały sięnormą – masowa produkcja niejako wymusza skracanie żywotności, aby napędzać popyt. Masowo wytwarzane produkty są przystępne cenowo, dlatego konsument po nie sięga, czasem nie wiedząc o fakcie postarzenia, a czasem godząc się z jego następstwami.

Czy to oznacza, że (jako klienci) nie mamy po prostu innego wyboru, niż zaakceptować celowe postarzenie produktu? Czasem tak. Niektórzy z nas pewnie przyzwyczaili się już, że telefon warto wymienić na nowy co 2-3 lata, meble co 5-7 lat, a ubrania nawet kilka razy w roku. Jako społeczeństwo mamy też świadomość, że jakość i trwałość kosztuje, a my nie zawsze jesteśmy w stanie ten koszt ponieść. Zwłaszcza wtedy, kiedy zaskakuje nas poważna awaria lodówki, pęknięty syfon umywalki albo urwana klamka drzwi wejściowych – tu nie ma czasu na oszczędzanie na nowy i drogi produkt o wyjątkowo długiej żywotności.

Połączenie frustracji spowodowanej nietrwałością produktów i rosnącej świadomości ekologicznej skłania nas jednak do poszukiwania metod wyjścia ze spirali zakupów i awarii. Szukamy więc sposobów na zrównoważoną garderobę, na wykorzystanie (naprawdę) starego komputera i na ograniczenie marnotrawstwa. Choć nie zawsze jest to proste.

Idź, wydaj, konsumuj i używaj jeszcze…” – konsument w sidłach marketingu i mody

Marketing działa – co do tego nikt raczej nie ma wątpliwości. Jest jak placebo, które przynosi rezultaty nawet, kiedy doskonale wiemy o jego przyjmowaniu. Media tradycyjne i nowoczesne wysyłają nam jasny komunikat: „kup!”, któremu czasem nie możemy się oprzeć. Śledzimy nowości, trendy, premiery, korzystamy z poleceń osób znanych i lubianych, dlatego z nowymi produktami jest nam zwyczajnie po drodze. Marketingowe slogany i wizja lepszego życia uwarunkowanego posiadaniem produktu padają więc na podatny (wcześniej odpowiednio przygotowany) grunt.

Marketing to jednak nie wszystko – dla wielu osób zakupy są przyjemnością. Scrollujemy listy produktów, by się odstresować, odpocząć, kupić sobie coś w nagrodę, na pocieszenie, na ważną okazję albo zupełnie bez okazji. Już samo przeglądanie produktów w sklepie aktywuje układ nagrody w naszym mózgu – jest przyjemne i poprawia nastrój, dlatego traktujemy je jako „guilty pleasure”. Towarzyszący kliknięciu „Kup teraz” skok dopaminy daje nam dodatkowo satysfakcję i poczucie spełnienia[iii], którym trudno się oprzeć.

Nie oszukujmy się – celem producentów jest sprzedaż i ciągłe wzrosty, dlatego kuszą konsumentów na rozmaite sposoby i starannie dobierają argumenty. Wiedzą też,co warto przemilczeć. Gdyby przy zakupie było wiadomo, że nowa pralka zepsuje się po 2,  to byłabyś lub byłbyś zainteresowany danym modelem Kupiłbyś nowy telefon wiedząc, że aktualizacja oprogramowania osłabi jego baterię o połowę już w 2026 r.? Co ważne, już niedługo takie informacje będą powszechnie dostępne, a ich zatajanie zostanie uznane za nieuczciwą praktykę rynkową. Wszystko to za sprawą nowej dyrektywy antygreenwashingowej, która ma chronić konsumentów przed nierzetelnymi lub „milczącymi: producentami. Sprawdź, co zmieni dyrektywa greenwashingowa ECGT >>

Zalety planowego postarzania produktu

Wbrew pozorom planowane postarzanie produktów może mieć też zalety. Zaliczamy do nich:

  • rozwój nowych technologii – potrzeba oferowania klientom coraz to nowszych funkcji i udogodnień, które odróżnią premierowy model od jego poprzednika, zmusza producentów do prac nad innowacjami i tworzeniem kolejnych technologii,
  • wzrost efektywności – niższe zużycie energii i wody, dłuższa praca na jednym ładowaniu, energooszczędny wyświetlacz, a może obudowa z surowców z recyklingu? Projektując nowe modele producenci zwiększają ich efektywność, ograniczają zużycie zasobów i opracowują metody wykorzystania odpadów do produkcji nowych przedmiotów, zamykając obiegi surowców,
  • podniesienie higieny i bezpieczeństwa, czyli wspomniana już pozytywna jednorazowość, która jest wykorzystywana m.in. w medycynie, kosmetologii oraz w produkcji przemysłowej.

Na plusy celowego postarzania produktów należy jednak patrzeć przez pryzmat minusów tej praktyki. Czy zakup nowej zmywarki, która zużywa o 3 litry wody na cykl mniej, na pewno jest opłacalny finansowo? A środowiskowo? Czy aby bilans tej inwestycji nie jest ujemny? Czy opracowanie 200 automatycznych i sterowanych czujnikami programów pieczenia usprawiedliwia celowe drenowanie budżetu konsumentów i narażenie ich na stres związany z awarią piekarnika?

Według danych Komisji Europejskiej:

„przedwczesna utylizacja dóbr konsumpcyjnych oznacza 261 milionów ton emisji ekwiwalentu CO2, zużycie 30 milionów ton zasobów i wygenerowanie 35 milionów ton odpadów w UE każdego roku. Konsumenci tracą również około 12 miliardów euro rocznie, wymieniając towary zamiast je naprawiać.”

Źródło: https://www.europarl.europa.eu/news/en/press-room/20240419IPR20590/right-to-repair-making-repair-easier-and-more-appealing-to-consumers

Masz prawo do naprawy! Unijne przepisy ukrócą praktyki planowanego postarzania produktów

Problemy konsumentów powstałe na gruncie praktyk związanych z przedwczesnym starzeniem się sprzętów stały się przedmiotem zainteresowania organów prawodawczych UE. W połowie 2024 r. Parlament Europejski i Rada UE przyjęły dyrektywę o prawie do naprawy (dyrektywa 2024/1799)[iv], która ma zapewnić konsumentom możliwość naprawiania zepsutych sprzętów. Dyrektywa obejmuje urządzenia powszechnie używane w gospodarstwach domowych, np. pralki i pralko-suszarki, zmywarki, lodówki i zamrażarki, urządzenia z elektronicznymi wyświetlaczami, odkurzacze, telefony komórkowe (w tym smartfony) i bezprzewodowe oraz suszarki bębnowe. Producent będzie miał obowiązek ich naprawy nawet po wygaśnięciu gwarancji prawnej.

Przysługująca konsumentowi naprawa urządzenia zostanie wykonana:

  • nieodpłatnie lub za rozsądną cenę,
  • w rozsądnym terminie.

Naprawa produktu stanie się więc łatwiejsza, tańsza i bardziej dostępna. Aby zachęcić konsumentów do korzystania z przysługującego im prawa, producenci zostali również zobowiązani do przedłużania gwarancji na naprawiony produkt o 1 dodatkowy rok. Co więcej, na czas naprawy przedsiębiorca będzie mógł bezpłatnie lub za rozsądną cenę użyczyć konsumentowi produkt zamienny (co będzie istotne zwłaszcza w przypadku awarii podstawowych sprzętów, jak np. lodówka, pralka albo elektroniczny ciśnieniomierz). Przede wszystkim jednak producent będzie miał obowiązek poinformować konsumenta o wszystkich przysługujących mu uprawnieniach w zakresie naprawy produktu.

To jeszcze nie koniec. Surowo zakazane zostanie utrudnianie naprawy sprzętów poprzez np. niedostarczanie części zamiennych albo stosowanie technik sprzętowych i programowych. Producenci będą mieli nie tylko obowiązek wytwarzania części zamiennych, ale też oferowania ich w rozsądnych cenach. Lista części oraz urządzeń objętych prawem do naprawy znajduje się w aktach prawnych wymienionych w załączniku II dyrektywy i może być w przyszłości poszerzana o kolejne urządzenia.Kiedy przepisy o prawie do naprawy zaczną obowiązywać w Polsce? Państwa członkowskie mają obowiązek wdrożyć je do 31 lipca 2026 r.


[i] A. Sielska, Celowe postarzanie produktu: strata czy zysk dla konsumenta?, https://instytutsprawobywatelskich.pl/celowe-postarzanie-produktu-strata-czy-zysk-dla-konsumenta/

[ii] L. Kłos, „Spisek żarówkowy” – współczesny wymiar zaplanowanej nieprzydatności, https://wnus.usz.edu.pl/sip/file/article/download/15126.pdf

[iii] Lakshana N Palat, The science behind shopping urges: How your brain drives buying habits,https://gulfnews.com/lifestyle/the-science-behind-shopping-urges-how-your-brain-drives-buying-habits-1.500020011

[iv] Pełna treść dyrektywy dostępna jest pod adresem: https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/ALL/?uri=CELEX:32024L1799

Inne wpisy, które mogą Ciebie zainteresować