Życie bez słomki, czyli EKOgastro
2 września 2022
Rozmowa z Krzysztofem Rzymanem
Agata Szczotka-Sarna: Dzień dobry, witam w kolejnym odcinku podcastu GOZ do dechy, to jest podcast, w którym Interzero napędza i rozpędza gospodarkę w obiegu zamkniętym. Ja nazywam się Agata Szczotka-Sarna a dzisiaj moim gościem jest Krzysiek Rzyman. Krzysiek parę słów o sobie.
Krzysztof Rzyman: Dzień dobry. No myślę, że jestem tutaj dlatego, że prowadzę dwie kawiarnie „STOR” które działają mocno w ramach idei, o profilu lesswaste’owym, już od kilku lat, ale też zdarzyło mi się napisać rozdział do książki „Less Waste Polska”, więc była to bardzo miła rzecz. Nagrywam podcast poświęcony akurat zmianom klimatu, ale to się wszystko ze sobą łączy, nazywa się Zielony podcast. Polecam.
To była reklama podcastu w podcaście, super.
Ale uważam, że podcasterzy powinni się wspierać, więc jak najbardziej tak.
Tak, ja Ci bardzo dziękuję, że tutaj jesteś w ogóle dzisiaj. Dopowiem tylko jeszcze, że owszem Twoje kawiarnie są lesswaste’owe, ale też robicie coś, o czym dzisiaj tutaj będę wspominać troszkę. Chodzi o dość trudne kwestie, bo wiadomo, z dyrektywami europejskimi to nie ma nic łatwego. Wszystko jest skomplikowane i nie ma co sobie upraszczać życia więc…
Szczególnie z perspektywy małego przedsiębiorcy, który nie dość, że prowadzi cały biznes, nie ma działu prawnego i śledzenie tego na bieżąco jest trudne.
Jest trudne i też z punktu widzenia konsumenta, który chciałby, żeby wszystko było Eko, ale tak naprawdę nie wie czego może wymagać, o co może prosić, czego już powinien się spodziewać w takiej małej gastronomii. To wszystko jest dosyć skomplikowane, więc będziemy trochę operować na takich dwóch poziomach, ja będę wtrącać informacje o tym czego oczekujemy, a Krzysiek będzie mówił o tym jak jest. A ponieważ u niego jest dobrze, bo wyprzedza troszeczkę wszystkie te regulacje, no to jesteśmy w dobrym punkcie, więc od tego zacznę. Jeszcze nie weszła u nas w życie dyrektywa Single Use Plastic, która będzie zabraniać na przykład dystrybuować, sprzedawać kubeczki styropianowe, a niektóre inne plastikowe opakowania będzie bardzo restrykcyjnie śledzić, ale Ty Krzysztof z tym wyszedłeś już wcześniej, bo u was tego plastiku w kawiarniach no w zasadzie nie ma, albo można zrobić tak, żeby go nie było. Jak to działa?
Tak to prawda. To, że w Polsce dyrektywa Single Use Plastic cały czas nie została wdrożona to jest moim zdaniem skandal, a to, że my jesteśmy z tyłu we wszystkich tematach i klimatycznych, i środowiskowych jest dla mnie nie do pojęcia, ale my, STOR, faktycznie swoją zieloną rewolucję zaczęliśmy przeprowadzać już jakiś czas temu. Pamiętam w 2017 roku poznałem się z Aretą Szpurą. Areta bardzo znana aktywistka zielona do nas przyszła z takim pomysłem: „Słuchajcie będę robiła teraz taką akcję z jednym z portali Sucking Sucks czyli bez słomki”, „lepiej bez słomki” – chyba tak się to nazywało. Jak my to usłyszeliśmy pomyśleliśmy: „okej faktycznie pozbycie się słomek plastikowych to dobry krok”, ale to w zasadzie w działalności takiego lokalu jak kawiarnia nie jest też duży problem, bo tych słomek nie kupuje się dużo, oczywiście w sezonie letnim trochę jest, ale no świata to nie zmieni, naszej działalności też nie. I wtedy zaczęliśmy się zastanawiać nad tym co możemy zrobić z kubkami jednorazowymi, które jeszcze wtedy były to po prostu kubki powlekane, czyli wydawało się klientowi, naszym gościom, że biorą do ręki kubek papierowy, ale tak naprawdę on był pokryty kolejnymi warstwami folii w środku. I zaczęliśmy się zastanawiać jak to można zmienić. Dzisiaj to jest zaledwie perspektywa kilku lat, na rynku jest dostępnych bardzo dużo alternatyw, są już kubki biodegradowalne, kompostowalne – to się zmieniło i świetnie, że to się stało. Natomiast wtedy to był dla nas pewien wysiłek i tak naprawdę to nas skłoniło do tego, żeby szukać kolejnych, lepszych dla środowiska rozwiązań w działalności naszej kawiarni. Zresztą niedawno, niedługo po tym jak rezygnowaliśmy ze słomek my się poznaliśmy Agata, bo wtedy pojawił się też kompostownik u nas w kawiarni.
To prawda, bo Wy weszliście w ten nurt, o którym mówisz, czyli to co jest jeszcze trudno wychwytywalne dopóki się nie ma swojego kompostownika. Czyli opakowania kompostowalne – Wy w to poszliście też na tym etapie, prawda?
Tak, tak poszliśmy w to na tamtym etapie. Wtedy działa jedna kawiarnia STOR na Tamce. A jak otwieraliśmy drugą kawiarnię STORa na Brackiej to był czerwiec 2019 roku, postawiliśmy sobie za cel, że otworzymy kawiarnię bez opakowań jednorazowych, że będziemy mieli tylko opakowania wielorazowe. No i to był duży krok do przodu dla nas i udało się go zrealizować i jesteśmy z tego dumni. Wtedy w 2019 roku wprowadziliśmy tylko opakowania wielorazowe, czyli albo nasi goście przychodzili ze swoimi kubkami, albo my sprzedawaliśmy bardzo tanio kubki wielorazowe, tak żeby ktoś za pierwszym razem mógł sobie kupić ten kubek i następnym razem już po prostu z nim wrócić. A na początku 2020 roku razem z Take Cup’em, takim krakowskim zielonym startupem, wprowadziliśmy w Warszawie w wielu lokalach kubki z kaucją. Więc to był taki kolejny krok na drodze do tego, żeby redukować ilość jednorazowych opakowań.
Bardzo fajnie, że to opowiadasz w takim rysie historycznym, ponieważ to jest troszeczkę to, w jakim duchu jest stworzona sama dyrektywa i cieszę się, że o tym mówisz – ja nazwę to wprost. Ponieważ Ty wspomniałeś o tym, że, no dobrze, jak wyeliminujemy słomki plastikowe to co? Przejdziemy na papierowe i dalej będą jednorazowe, to nadal jest zło i w takim duchu jest stworzona dyrektywa, czyli nie chodzi tylko o to, żeby odejść od jednorazowego plastiku, choć on jest priorytetowy, ale żeby w ogóle przejść na opakowania wielokrotnego użytku. Wspomniałeś tutaj o Take Cup’ie, który jest rodzajom opakowania kaucyjnego – ja Cię poproszę, żebyś za chwilę rozwinął ten wątek tylko powiem jeszcze, że nie wiem czy u nas w takim kierunku pójdzie ustawodawstwo, ale są kraje, w których wdrożenie dyrektywy wiąże się z tym, żeby, opakowania wielorazowe były w takiej samej cenie jak opakowania jednorazowe. To sprowadza się do tego, że musi być jakiś rodzaj kaucji i Wy rozumiem też troszeczkę tym tropem do tego doszliście.
Tak, tak doszliśmy do tego tym tropem, dla nas motywacją była jednak troska o środowisko. To było dla nas głównym wyznacznikiem, nie patrzyliśmy wtedy na przepisy, dla mnie, zdroworozsądkowo, to jest jedyny słuszny kierunek. Tym bardziej, że wyznaję zasadę, która wydaje mi się, że jak się raz usłyszy to mocno zapada w pamięć, że najlepsze opakowanie to takie które nie zostało wyprodukowane. To jest prawda, jeżeli się nad tym zastanowimy faktycznie można zastąpić słomkę plastikową słomką ze słomy czy z jakiegoś innego materiału, a jeżeli ktoś pije kawę na miejscu, kawę na zimno oczywiście, to najlepsza będzie słomka metalowa, którą potem się wymyje, wyparzy i ona będzie wykorzystywana naprawdę przez bardzo wiele cykli. No z kawą na wynos to jest wyzwanie. Nie da się ukryć. Trzeba też pamiętać, że z punktu widzenia właściciela lokalu gastronomicznego najważniejsi są goście w kawiarni i dla nich te rozwiązania też muszą być wygodne. Więc rozumiem, że nie każdy nosi ze sobą cały czas kubek wielorazowy, oczywiście ja staram się nosić, ale sam zauważam ten problem, gdy planuję sobie ze znajomymi, że pójdziemy na spacer do Łazienek i wcześniej gdzieś wstąpimy po kawę to wezmę ze sobą kubek, ale czasem biegam po mieście i postanowię, ok to złapię gdzieś na szybko kawę, no nie zawsze mam go ze sobą, nie zawsze mam ze sobą plecak i tam w środku kubek. Więc to rozwiązanie kaucyjne moim zdaniem jest idealne, tym bardziej że sprawdziło się już w wielu krajach Europy i nie tylko. W Niemczech, w bardzo wielu miastach można pójść na kawę zostawić euro kaucji wyjść z kubkiem potem oddać go w innym lokalu, czy zebrać w domu kilka kubków i je wszystkie razem oddać, tak samo w Austrii takie systemy działają więc wydaje mi się, że kierunek jest słuszny no i sam ten model działania jest wygodny, o ile to jest rozwiązanie, które jest powszechne. I to jest chyba klucz do rozwiązania tego problemu, znaczy, jeżeli osiągnie się jakąś masę krytyczną liczby lokali, które współpracują w ramach takiego systemu, jest jeszcze świetna akcja Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste z własnym kubkiem gdzie naprawdę mnóstwo lokali w całej Polsce oferuje zniżkę na kawę gdy przychodzi się z własnym kubkiem. Zwykle to jest złotówka, czasem 10%.
Tak, moje ulubione kawiarnie, też są w tej akcji tylko pamiętam, że pandemia zabiła w wielu miejscach te akcje niestety.
Tak, ale to już…
Wracamy!
Wróciliśmy już jakiś czas temu – też u mnie w podcaście o tym rozmawialiśmy, bo to było wyzwanie. W ogóle pandemia była wyzwaniem. Ty też o tym mówiłaś u mnie w podcaście, że to było wyzwanie. Jak żyć zero waste w momencie, kiedy wszyscy nosimy jednorazowe maseczki, a wchodząc do sklepu zakładamy foliowe rękawiczki, to był wtedy problem, ale może do tego jeszcze wrócimy. No i właśnie mówię, to super, gdyby to było rozwiązanie bardzo powszechne, że na przykład na dworcu w Warszawie zamawiam sobie kawę na wynos w tym kubku i w Gdańsku oddaję też na dworcu, jeżeli nie chcemy ze sobą nosić kubka. Tylko to wymagałoby oczywiście pewnego wsparcia systemowego, pewnie na poziomie krajowym a na pewno też na poziomie samorządowym, że miasto musiałyby się w ten system włączyć, bo to jest wysiłek dla lokali gastronomicznych i to jest pewien problem, więc obudowanie tego takim wsparciem i promocyjnym i być może także infrastrukturalnym byłoby potrzebne.
Ja myślę, że to jest generalnie pewien – no nie chcę powiedzieć problem, bo po co napędzać to językiem, ale jest to wyzwanie, jeżeli chodzi o opakowania wielokrotnego użytku i to widać na przykładzie choćby najbardziej popularnych opakowań tego typu, czyli butelek zwrotnych na piwo. Tych przeszkód tam jest też sporo, więc ja sądzę, że jak wchodzimy w nowe, w nową branżę, w nowy sposób spożywania, inaczej się spożywa kawę niż piwo. No to faktycznie potrzebne jest takie wsparcie. Ja nie sądzę, żeby w tych polskich rozważaniach to wsparcie jakoś mocno się pojawiło, ale wy sobie jakoś radzicie, jak promujecie „Take Cup”?
Przede wszystkim jak wprowadzaliśmy to rozwiązanie, to spotkało się to ze świetnym odzewem ze strony gości i lokali, gdzie to było wprowadzane, ale także mediów. Czyli na pewno jest to rozwiązanie, na które wszyscy czekają, że wszyscy już mają dość tych jednorazowych, plastikowych opakowań, tych kubeczków, tych ton śmieci więc kierunek jest na pewno dobry. Ja z kolei czasem piję napoje gazowane, które są w butelkach kaucyjnych i widzę, jak sklepy utrudniają ten proces oddawania później tych butelek.
To są właśnie wyzwania, tak.
To dla mnie całkowicie niezrozumiałe, że powinienem zbierać tak naprawdę paragony po każdej transakcji, żeby później te butelki przenieść. Zdarza mi się też, że kupuję jakiś napój w butelce, który ma na opakowaniu napisane, że to jest opakowanie kaucyjne, pytam w kasie czy będę mógł je oddać i dostaję odpowiedź, że „nie, bo my nie przyjmujemy z powrotem butelek”. Więc no rzeczywiście jest to wyzwanie. Natomiast właściciele kawiarni robią to bardzo świadomie i rozumieją to i nikt nikomu nie utrudnia całego tego procesu, więc z punktu widzenia klienta, gościa to jest bardzo proste, znaczy nie muszę zbierać żadnych paragonów, żeby później ten kubek z kaucją oddać. Jeżeli chodzi o promocję to głównie robimy to w social mediach, czyli tam, gdzie mamy najbliższy kontakt z naszymi gośćmi, no oczywiście, poza tym kontaktem bezpośrednim w lokalu, ale tam to jest akurat superproste. Swoją drogą warto tutaj zaznaczyć, że wprowadzając jakąkolwiek zmianę w firmie, a tym bardziej te zmiany w kierunku zielonym, trzeba naprawdę dobrze to wszystko przygotować razem z pracownikami. Znaczy, oni muszą sami świetnie to rozumieć i wiedzieć, dlaczego to robimy. Nie tylko wiedzieć, że kubek z kaucją kosztuje 5 zł, ale także dlaczego warto to robić, dlaczego warto go polecić klientom, bo jeżeli pracownicy nie będą do tego przekonani to na pewno nie przekonają żadnej osoby, która później przychodzi. No i ten kontakt bezpośredni to jest ten moment, kiedy tak naprawdę najłatwiej przekonać kogoś do tego, żeby wziął kubek z kaucją. Trochę też sobie podzieliliśmy te nasze STORy. Ta kawiarnia, która na Tamce jest już od siedmiu lat, robi swoje, a Bracka jest dla nas takim trochę prekursorem zmian i tam robimy rzeczy, no mogę powiedzieć trochę odważniej, i na Brackiej w ogóle nie mamy tych jednorazowych opakowań i mimo pandemii ich nie wprowadziliśmy. Tam tak naprawdę goście, którzy chcą wziąć kawę na wynos nie mają wyboru.
Czyli biorą „Take Cup”…
Albo zapłacą, albo zapłacą kaucję, albo niestety tej kawy na wynos nie wezmą i jest to dość odważne podejście i na pewno, gdyby to była jedyna kawiarnia może bym to postrzegał jako problem a posiadając dwie kawiarnie no to problem jest trochę mniejszy, ale widzę to i nie wiem, czy padnie tutaj pytanie o to czy wszyscy się godzą na kubek z kaucją…
A godzą się?
No właśnie, zdarza nam się, że goście się odbijają od drzwi, bo są niezadowoleni z tego, ale wydaje mi się, że to wynika głównie z tego, że to jest po prostu nowość i do pewnych nowości trzeba się przyzwyczaić.
Wspomniałeś, że promujecie to rozwiązanie w social mediach w tych miejscach, gdzie, gdzie goście się pojawiają. No muszę zapytać o bańkę, bo ja mam jednak takie poczucie, i chyba też o tym kiedyś rozmawialiśmy, że siedzimy sobie tutaj w naszej zielonej bańce, jest superwygodnie gdzieś z boku dyrektywa Single Use Plastic się dzieje, regulacje prawne się dzieją, ale my w tej bańce to już dawno ogarnęliśmy temat. I to takie trochę daje poczucie komfortu i wygody, że właściwie to jest dobry kierunek i że jest na to zapotrzebowanie. Sam zresztą o tym mówiłeś, że to jest coś na co klienci, konsumenci czekają, ale to nie jest tak Krzysztof, że oni czekają tylko w tej naszej bańce, tylko że faktycznie ta cała masa klientów i ta cała masa kawiarni, gdzie tych rozwiązań jeszcze nie ma, nie jest na to gotowa.
Myślę, że coś co kiedyś było bańką w pewnym momencie staje się standardem i pewnie jesteśmy dokładnie na tej drodze. Ja byłem bardzo zaskoczony, bo ta rewolucja naprawdę się dzieje na naszych oczach, pamiętam, jak w 2017 roku jeszcze o tym się mówiło mało, a 2019-20 to już było wielkim tematem zmiana tych opakowań na te lepsze dla środowiska, a później w ogóle odejście od opakowań jednorazowych. Pamiętam jak moi pracownicy pojechali na jeden z popularnych festiwali muzycznych na Śląsku w Katowicach i byli zszokowani, że tam jeszcze nie ma kubków z kaucją. Podczas gdy na innym festiwalu te kubki z kaucją już były.
Już były?
Nad morzem chyba i to już nie są wydarzenia na 1 000-2 000 osób, tylko to są wydarzenia na dziesiątki tysięcy osób, więc to pokazuje, że to naprawdę zatacza coraz szersze kręgi i pewnie też, gdyby najwięksi gracze się w to włączyli, to to by miało największy wkład w edukację całego społeczeństwa. To znaczy, gdyby stacje benzynowe, które tak naprawdę, gdyby się zastanowić nad stacją benzynową to oczywiście tam można kupić paliwa, ale to jest też wielka kawiarnia.
Oczywiście.
To jest też wielki sklep spożywczy. I gdyby oni zaczęli wprowadzać te zmiany na dużą skalę, znaczy na przykład sieci sklepów convenience tak, największa sieć sklepów convenience ma ponad 7 tys. punktów w całej Polsce i to też są kawiarnie, bo chyba w każdej stoi teraz ekspres do kawy. To, gdyby te miejsca zaczęły wprowadzać takie rozwiązania, to rzeczywiście tę masę krytyczną osiągnęlibyśmy dużo, dużo szybciej.
Ja chciałabym Cię zapytać, może powiedz na przykładzie swojej kawiarni, niech będzie tej jednej, jeżeli oczywiście możesz powiedzieć. O jakich ilościach mówimy na jedną kawiarnię, o ile mogliście ograniczyć dystrybucję kubków czy jednorazowych czy w ogóle plastikowych, wprowadzając „Take Cup”, bo to by nam może dało wyobrażenie jak dużo potrzeba do tej zmiany.
To trochę wracamy do tego tematu bańki. Prawda jest taka, że w kawiarni na Tamce, gdzie mamy obydwa rozwiązania, czyli i kubki jednorazowe i „Take Cupy” i tak już coraz więcej gości przychodziło z własnym kubkiem. Więc tak naprawdę to było tylko uzupełnienie, tak naprawdę taki kolejny klocuszek do tej naszej układanki i tak jak ludzie byli przyzwyczajeni do przechodzenia z własnymi kubkami, no to jak im się później zdarzało zapomnieć własnego kubka, to brali „Take Cup”. Pewnie teraz to jest gdzieś tam na poziomie jednorazowe kubki versus kubki z kaucją: fifty-fifty, ale jeżeli słucha tego Adrian, czyli jeden z właścicieli i założycieli „Take Cupa”, cały czas się nie zdecydowaliśmy na to, żeby całkowicie tam zrezygnować z tych kubków jednorazowych, bo wydaje mi się, że to jest niestety jeszcze trochę za wcześnie. I mówię to z wielkim bólem, bo nie chciałbym tego robić, ale prowadząc firmę trzeba też brać odpowiedzialność za pracowników, których się zatrudnia, to są koszty które cały czas rosną.
Jasne.
Trudno jest zrezygnować z jakiegoś tam strumienia przychodów, tym bardziej, że widać, że to otoczenie dookoła w Polsce, mówię o bardziej otoczeniu politycznym i regulacyjnym, no nie wspiera tego typu rozwiązań. Gdybyśmy my dostawali jakieś wsparcie, tak jak na przykład w Wiedniu, gdy startował system kaucyjny, tam powstała na przykład zmywalnia centralna dla kubków kaucyjnych, dlatego, że nie każdy lokal (i tak jest też w Warszawie) nie każdy lokal musi mieć zmywalnie. Więc gdyby takie wsparcie się pojawiało z drugiej strony, gdyby była jakaś akcja informacyjna… Wszystkie firmy płacą mnóstwo podatków i żałuję, że firmy, które mają proekologiczne rozwiązania nie płacą ich niższych. Dlaczego nie ma na przykład finansowej zachęty do wprowadzenia takich rozwiązań? Myślę, że gdyby po drugiej stronie pojawiły się takie zachęty i wsparcie i promocja, na pewno łatwiej byłoby nam odejść na przykład od jednorazowych opakowań.
No i mam nadzieję, że te regulacje, o których mówisz, one w tych projektach, które obecnie są jakoś procedowane i być może jak nasza rozmowa będzie emitowana to już dawno będą wdrożone, one się tam pojawiają na dwa sposoby. Wdrożenie dyrektywy Single Use Plastic to jest kij, czyli kara za to, że wprowadza się opakowania, które są trudno recyklingowalne, albo w ogóle. A marchewką ma być w ustawie dotyczącej rozszerzonej odpowiedzialności producenta, tak zwana modulacja. Czyli, jak wprowadzasz lepsze opakowania to pewnie te opłaty będą dla Ciebie niższe. To taka nagroda za to, że sobie świetnie radzisz. No ale to jest ciągle przed nami, więc takich rozwiązań, o których mówisz na razie nie ma. Ja celowo Cię pytałam o tę skalę dlatego, że mam takie poczucie, że właśnie, dopóki o coś się nie potykamy w sklepie convenience, albo na stacji benzynowej, to nie jest takie oczywiste i do tego momentu nie traktujemy tego jako standardowe rozwiązanie, tylko jakieś dodatkowe – wysiłek. I tutaj chciałam Cię zapytać o to, jak mówiłeś, że przygotowujecie obsługę, żeby uczyła klientów, mówiłeś, że prowadzicie też kampanię. A co z tymi, którzy się odbili od waszych drzwi, tymi którzy powiedzieli „no sorry, ale naprawdę? Kubek z kaucją?”. Co z nimi, czy jest jakaś nadzieja dla nich edukacyjna.
Nadzieja jest zdecydowanie, tym bardziej, że te tematy pojawiają się wszędzie raz oczywiście jako prawdziwe działania, raz jako działania greenwashingowe. Byłem wczoraj w kinie na popularnym filmie, bardzo rzadko chodzę do multipleksów, ale akurat zostałem wyciągnięty do multipleksu i widziałem na początku cały cykl reklam, trwa zwykle z 20 minut i praktycznie wszystkie reklamy mówiły o tym jakie te filmy są Eko. I byłem zaskoczony.
Naprawdę?
Naprawdę, byłem zaskoczony tym, że wszystkie samochody już są elektryczne, a przynajmniej można odnieść takie wrażenie, kawa kupowana w zwykłym supermarkecie pomaga planecie, no na każdy pewnie zdrowy rozsądkowy…
Muszę to zobaczyć.
…to sobie o tym pomyśli, to wyczuje, gdzie jest ściema a gdzie jest prawda, ale to pokazuje, że tymi komunikatami zielonymi będziemy bombardowani tak naprawdę z każdej strony. Więc jak ktoś przegląda strony internetowe, zauważ też, że każdy duży portal internetowy ma już jakąś swoją zieloną zakładkę, czy to będzie gazeta.pl, czy onet.pl, czy noizz, który jest bardzo nastawiony na zielone tematy, wszędzie tam są już te zielone zakładki, nie wnikamy w to dlaczego one się pojawiły, być może dlatego, że na przykład reklamodawcy chętnie wykupują tam swoje reklamy.
Kto wie…
Kto wie, kto wie. Ale to już tajemnica portali. Ale prawda jest taka, że tych działań edukacyjnych jest dużo, więc jeżeli ktoś się odbił się od drzwi i pomyślał sobie: „no nie, powariowali”, to być może przeglądając Instagram jakiejś znanej osoby, a jednak wiele osób wśród nas to robi i zobaczy, że jakaś znana osoba poleca kubki z kaucją, albo jakieś inne eko rozwiązanie, pomyśl sobie: „Okej, to jest to, co ja słyszałem pół roku temu w tej dziwnej kawiarni na Brackiej, to o to chodziło okej…” No to może następnym razem…
Da im szansę…
Może następnym razem da im szansę. Ale wiesz, ja się nigdy na nikogo nie obrażam, rozumiem, że jesteśmy zabiegani, mamy dużo spraw na głowie, nie każdy ma przestrzeń w danym momencie na to, żeby się angażować, uczyć w tych tematach. Ja też widzę, jak to jest bardzo skomplikowane z punktu widzenia prowadzenia firmy, jak to się wszystko szybko zmienia. Więc z punktu widzenia konsumenta to też nie jest proste i dokonywanie tych dobrych wyborów konsumenckich też nie jest proste. To jest naprawdę trudna sprawa, jak się zastanawiasz nad tym, które opakowanie będzie lepsze dla środowiska, albo który produkt będzie lepszy dla środowiska. No oczywiście najlepiej jest nie kupować.
No jednak coś jeść trzeba.
Tak, tak. No ale coś jeszcze trzeba, ubrać się od czasu do czasu też trzeba, jakieś kosmetyki też trzeba kupić, tak. To są naprawdę trudne wybory i trudno się w tym wszystkim połapać, więc może stąd też taki pewien sceptycyzm do nowych rozwiązań. Ale na pewno to co mówiłaś o bańce, na pewno firmom działającym w dużych miastach będzie łatwiej niż w mniejszych miejscowościach, no bo to się rozlewa, tak naprawdę na cały kraj, no ktoś musi zacząć. Rewolucje zaczynają się w kawiarniach.
To prawda. Na pewno, i to wcale nie tylko te ekologiczne. Tak sobie historycznie możemy pogadać. No dobrze, żeby nie było, że tylko o słonkach i tylko o kubkach, to ja zapytam, w tej dyrektywie, której jeszcze nie mamy (czyli w naszej ustawie) jest też mowa o innych opakowaniach, jeżeli chodzi o jedzenie na wynos to bezpośredniego spożycia, czy to was też dotyczy? Są kawiarnie, gdzie są albo kanapki, albo jakieś ciacho, może jakaś sałatka. Pytanie czy z tym sobie jakoś radzicie?
Tak. Radzimy sobie z kanapkami najlepiej, bo jak otwieraliśmy właśnie tę drugą kawiarnię, która jest takim naszym „poligonem doświadczalnym” można powiedzieć, to zdecydowaliśmy się, że będziemy kanapki pakować w takie lniane chusteczki, które szyje nam taka pani z południa Polski. Więc pakujemy te nasze kanapki w te chusteczki. I jak ktoś chce to może sobie ją wyprać i później z nią wrócić, albo wykorzystać do innego celu. Więc całkowicie udało nam się to rozwiązać. Faktycznie z ciastami miewamy problemy. I to też było naszym największym wyzwaniem. No takie ciasto je się na miejscu najczęściej. Dużo można rozwiązać tak naprawdę asortymentem. Bo wiem, to zaskakujące, ale też się nad tym zastanawialiśmy, jak to zrobić, żeby łatwiej można było wziąć ciasto w drogę. No po prostu trzeba pomyśleć o tym, żeby w ofercie mieć też ciasta, które można po prostu wziąć na serwetkę i od razu zjeść. Na przykład cynamonki, czy na przykład pączki, czy na przykład… Croissantów akurat nie mamy, ale to jest też dobre rozwiązanie…
Przykład czegoś co można tak zjeść, to prawda…
Tak, tak niekoniecznie musi to być kawałek sernika – co zresztą jest niewygodne do zjedzenia gdzieś tam po drodze, a i pewnie ten sernik się rozwali. Ale w trakcie pandemii zastanawialiśmy się nad tym, to był trudny też czas dla całej gospodarki, ale dla branży gastronomicznej czy branży eventowej szczególnie. Bo byliśmy bardzo mocno zablokowani no i wtedy przestawiliśmy się też na znane w sumie rozwiązanie, czyli ciasta w słoiku.
Aha, ok…
No i też świetnie to funkcjonowało. Dla naszych dostawców ciast, to nie było jakieś wielkie wyzwanie, żeby zamiast robić ciasto w blasze zrobić receptury na ciasto w słoikach. A to było wygodne i dla osób, które przychodziły do kawiarni, żeby nas wesprzeć na miejscu i sobie wziąć ciasto i zjeść je w domu, czy gdzieś na ławce w parku. A z kolei korzystaliśmy też przez chwilę z platform, które umożliwiały dostawy. O i to też było dużo bezpieczniejsze – dać kurierowi ciasto zapakowane w słoik, niż ciasto w jakiekolwiek pudełko, które później w tym pudełku tam szaleje w tym plecaku…
I dociera jako masa, tak…
No właśnie, właśnie i taki poobijane do kogoś dojeżdża. Więc to też wymaga trochę kombinowania. Nie wszystko da się pewnie przełożyć jeden do jeden.
Nie, to prawda, nie wszystko. Nie będę teraz wymieniać dań, które mi przyszły na myśl, bo ślinotoku dostanę. A propos tego, czegoś nie da tak zapakować…
Ale czekaj, bo jeszcze jedną rzecz tylko dopowiem. Bo fajnie jest też popatrzeć na to co się dzieje na innych rynkach. W Australii na przykład jest startup, który wprowadził opakowania wielorazowe na dostawy dla właśnie tego typu placków.
A to nie trzeba tak daleko szukać. To znaczy ja pamiętam parę lat temu, nasza firma ma siedzibę w Kolonii, to pamiętam, że już wtedy jak się zamawiało posiłki do biura, to był taki system, że były wielorazowe opakowania. I po prostu zwrotne, znaczy zwrotne… wielokrotnego użytku po prostu. Jedliśmy sobie te lunche i zawracaliśmy te opakowania z powrotem do dostawcy. Więc to są takie rozwiązania, które istnieją. Ja bardziej pytam właśnie o to co jest takie problematyczne, czyli – ja tutaj sobie siedzę i mam ochotę na kawę na wynos i ten serniczek sobie wezmę i zjem nad Wisłą. To bardziej o takie rozwiązania pytam. Ja wiem, że nie każdy asortyment będzie się dało w ten sposób sprzedać. Czyli tam, gdzie możecie, też pod kątem opakowań patrzycie na to co sprzedajecie do jedzenia. To jest ciekawy trop.
I do picia też. Jak zaczynaliśmy naszą zieloną rewolucję cztery lata temu, akurat już nie mieliśmy tego problemu, ale też nigdy już później nie wprowadziliśmy żadnego napoju, opakowanego w plastik. W historii działania kawiarni mieliśmy tak naprawdę jeden napój, taką wodę funkcjonalną, która była w opakowaniach plastikowych. To gdzieś tam było na samym początku działania. Ale już nigdy później nie zdecydowaliśmy się na żaden napój, który był pakowany w plastik. To też na przykład wymagało współpracy z dostawcami, bo mamy firmę, która nam dostarcza soki świeżo wyciskane i oni woleliby dostarczać w opakowaniach plastikowych, bo logistyka jest prostsza i pewnie to opakowanie jest też dużo tańsze dla nich. A z kolei my, bardzo chcieliśmy, żeby to były opakowania szklane. Co udało się…
Udało się dogadać?
Udało się zrealizować. Zresztą też o opakowaniach trzeba myśleć nie tylko o w relacjach, tak zwanych B2C, czyli z klientem, ale także B2B. I to był dla nas ciekawy krok, który podjęliśmy razem z palarniami, z którymi współpracujemy i współpracowaliśmy, że oni przestali przywozić nam kawę (tę, którą zużywamy w kawiarni, czyli w młynku do espresso, czy w młynku do przelewu) w tych jednokilogramowych paczkach jednorazowych. I dodajmy – to nie są „fajne” opakowania, w cudzysłowie.
Nie, nie są „fajne”…
No to jest papier z folią sklejony. No coś z czego…
Nawet jeszcze bardziej…
No tak. I tamtych warstw jest dużo więcej, do tego jest jeszcze zaworek specjalny, który zwykle jest plastikowy, do tego jest jeszcze taki zip plastikowy. No… najgorszy typ opakowania tak naprawdę, jeżeli chodzi o recykling. I namówiliśmy ich do tego. Okazało się, że na rynku są już dostępne opakowania, które rotują między nami. Można powiedzieć, że to jest forma systemu kaucyjnego. Chociaż tak naprawdę w tych relacjach B2B tej kaucji wtedy nie płaciliśmy, bo też byliśmy jakimiś tam pionierami, namawiając palarnię do tego typu działań. Ale to świetnie funkcjonuje. Szczególnie jeżeli ktoś ma własną logistykę. To znaczy, jeżeli ktoś i tak ma tego dostawcę, który jeździ z tą kawą cały dzień od lokalu do lokalu to przywiezienie tego w opakowaniu wielorazowym i odebranie pustych opakowań po kawie…
To jest żaden problem.
…którą zużyliśmy, to jest naprawdę żaden problem. To nie dokłada żadnego śladu klimatycznego dla podróży po mieście. Zresztą dostawy po mieście już teraz można łatwo robić samochodami elektrycznymi – to też się powoli powoli…
Po mieście można i na rowerach robić. To nie problem – chodź pewnie nie z takim ładunkiem.
Oczywiście, cargo bike – super pomysł i na pewno cargo bike’ami można fajnie rozwozić kubki kaucyjne między lokalami, bo one są dość lekkie. Ale przewieźć takim cargo bike na przykład na Tamkę z góry czy pod górkę 30 kg kawy, to się już robi małe wyzwanie. A jeżeli tych lokali do obsłużenia są trzy czy cztery, to duże wyzwanie. No ale tu też dochodzimy do tego punktu, gdzie wciąż trochę brakuje – chociaż w Warszawie i tak jest nieźle – infrastruktury rowerowej. Wciąż brakuje na przykład takich cargo bike’ów, które można by wypożyczać. Bo cargo bike to jest jednak spora inwestycja. Nie wszystkie firmy potrzebują posiadać taki rower 7 dni w tygodniu. Może komuś wystarczy raz na dwa tygodnie taki rower i teraz pytanie skąd go wziąć. Więc naprawdę wsparcie tego typu rozwiązań, czy wsparcie na przykład elektromobilności…
Ściągnę Cię jeszcze z tematu elektromobilności; wiecie my tutaj głównie o opakowaniach i o tym jak tam w gospodarce obiegu zamkniętym wszystko sobie działa…
Ale moim zdaniem fajnie jest rozszerzać te rozmowy o inne tematy. Bo to pokazuje, że to się ze wszystkim łączy. Zresztą to co my robimy w kawiarni, też sobie podzieliśmy na jakieś trzy filary. Z jednej strony staramy się redukować ślad klimatyczny. Czyli wiadomo, mamy zielony prąd w gniazdku, ale też kupując na przykład nowy sprzęt do kawiarni, staramy się wybierać… teraz na przykład, jesteśmy na etapie kupowania nowego ekspresu; taki, który zużywa mniej energii, mniej wody. Czyli będziemy w stanie zredukować te nasze rachunki za prąd, co w dobie drożejącego prądu ma jeszcze podwójną zaletę… Bo nie dość, że zużycie będzie mniejsze, to i my rachunki niższe zapłacimy. To wybierając bardziej energooszczędne urządzenie można zaoszczędzić 30%, zużywanej energii. To jest bardzo dużo. A ekspres to jest naprawdę wielki pożeracz energii i gdy spojrzy się… – przepraszam jeszcze dygresja do dygresji – na to, jaki jest ślad klimatyczny jednego kubka kawy, ślad węglowy to najwięcej – to mnie zaskoczyło, bo myślałem, że najwięcej, to jest kwestia transportu, czyli przewiezienie tej kawy z Afryki bądź Ameryki do Europy. Otóż nie. Najwięcej to jest właśnie zaparzenie tej kawy na miejscu! Bo to jest naprawdę mała doza kawy, kilkanaście gramów do zaparzenia, gdzie potrzeba bardzo dużo energii. Więc przejście na te zieloną energię i mniejsze zużycie jest ważne. Drugi filar to jest walka z marnowaniem żywności i to robimy. Współpracujemy z jedną z aplikacji, która pozwala nam sprzedawać nie sprzedane wcześniej porcje jedzenia. Współpracujemy z warszawskim foodsharing-iem. To też jest fajne, że na tej drodze do zielonej rewolucji w firmach, które nas wspierają, tak jak Wy, pracują ludzie bardzo zaangażowani. Dla mnie to jest ważne. Ja mam bardzo mocny radar na to czy to jest wszystko kierowane wyłącznie kasą i ktoś sobie wymyślił, że to będzie świetny biznes, zarabianie na ekologii czy na prawdę w to wierzy. No i Ty jesteś przykładem osoby bardzo zaangażowanej, która poświęca swój prywatny czas także na te tematy. Dla mnie to jest bardzo ważne. No ale wracając do tych trzech filarów; to z jednej strony mieliśmy ślad klimatyczny, z drugiej strony marnowanie żywności, no a z trzeciej strony, to właśnie walka z jednorazowymi opakowaniami, coo można robić i po stronie B2C, ale także B2B. I to jest fajne, że też możemy trochę edukować tych naszych niektórych dostawców. Bo dostawcy warzyw i, jak oni usłyszeli, że nie mają teraz pakować cytryn w foliówki osobne to… zasada była zawsze taka; każdy owoc czy każde warzywo, mimo tego, że przyjeżdża w jakiejś skrzynce, jest zawsze zapakowane w foliówkę. Dlaczego? Dlatego, że to się łatwiej waży.
No tak, to prawda. Ale straszne. Przy takich ilościach, jak się robi smoothie czy cokolwiek innego to wyobrażam sobie te ilości foliówek…
Tak, tak. To jest zupełnie niepotrzebne opakowania, i też ta walka z foliówkami trwała parę miesięcy, bo już się nam udało kogoś namówić i mu się zapominało. Albo na przykład pojawił się nowy pracownik w tamtej firmie, który nie wiedział o tym naszym zwyczaju… Ale to jest proces i też nie ma się co poddawać za szybko. Po prostu wszystko w swoim czasie.
Bardzo mi się podoba, że taką układasz z tego układankę i ten obrazek staje się całościowy. Wydaje mi się, że on na co dzień jest trudno dostrzegalny. Czyli taka jakby odpowiedzialność w całym łańcuchu dostaw; czyli, że ja nie jestem odpowiedzialny tylko za ten kubek kawy, który u siebie parzę – dosłownie kubek i dosłownie kawę, którą parzę, ale też za to jak ona dotarła do mnie i co się potem z tym wszystkim wydarzy. To jest bardzo fajne i niedostrzegalne wydaje mi się, dla konsumenta przeciętnego. Mimo wszystko, mimo tego zaangażowania i tego, że ludzie właśnie chcieliby, tak jak mówiłeś, dokonywać dobrych wyborów… no to dojście do tego co jest ostatecznie dobrym wyborem jest trudne. Powiedz mi, czy o tych kwestiach, które są „zakulisowe”, czyli np. te opakowania do transportu warzyw, owoców te opakowania do transportu kawy wielokrotnego użytku czy Wy jakoś o tym konsumentów informujecie, pokazujecie te rozwiązania?
Tak pokazujemy w naszych social mediach, ale nie oszukujmy się, wszystko zależy od zdjęcia. Więc trzeba naprawdę kreatywnie do tego podchodzić po to, żeby komuś się to wyświetliło na tym tak zwanym „feedzie” i żeby ktoś jeszcze miał ochotę, żeby coś o tym przeczytać. Ale staram się to dość świadomie gdzieś tam włączać pomiędzy nową kawę, która się pojawia a inne ładne rzeczy, które pokazujemy w social mediach. I stworzyliśmy też taką zakładkę na naszej stronie internetowej, a de facto nawet taką osobną stronę internetową, gdzie opisujemy tylko te nasze zielone doświadczenia, z myślą o tym, że skorzystają z tego nie tylko nosi goście, którzy może będą chcieli się czegoś dowiedzieć, ale także na przykład właściciele innych lokali. Bo to jest fajne, żeby inni też z tego korzystali, żeby to było takie „open source’owe”. Żeby ktoś albo sobie kupił tę książkę „Less Waste Polska”, którą wydała Aga Bukowska…
Tak, polecamy, książka jest super.
…Ale też na przykład ja nigdy nie odmawiam opowiedzenia o tym jakiemuś portalowi czy w jakimś podcaście, bo uważam, że trzeba się tym dzielić i inspirować inne osoby. Tym bardziej, że naprawdę my żyjemy w tym momencie, na tym etapie zmiany. Więc nie ma żadnego jednego genialnego rozwiązania i jednego podręcznika, który ktoś przeczyta. Tym bardziej, że to się dość szybko jednak dezaktualizuje, bo cały czas wchodzą nowe rozwiązania i też się więcej dowiadujemy. Więc fajnie jest się dzielić tą wiedzą i fajnie jest też sprawdzać co lepiej działa, co gorzej działa. No my też mamy swoje doświadczenia z tym związane.
To jest super się nimi dzielicie. Ja tutaj jeszcze taką jedną kwestię chciałam poruszyć, na stronie „Take Cup” znalazłam kalkulator dla przedsiębiorców. Drogi przedsiębiorco policz sobie ile zaoszczędzisz inwestując w „Take Cup” i nie kupując już kubków jednorazowych – jakie by one nie były i to mi się wydawało interesujące, a potem oczywiście jako, że siedzę w tych kwestiach prawnych, to sobie pomyślałam „a gdybyście do tego dołożyli jeszcze wszystkie opłaty środowiskowe…” zachęcam Cię do tego.
Oczywiście, oczywiście, no jestem uczestnikiem BDO, więc wiem, ile wynoszą te opłaty. No szczęście w nieszczęściu, oczywiście jestem drobnym przedsiębiorcą, więc mimo tego, że produkuję i niestety wprowadzam na rynek te jednorazowe opakowania, no to zwykle się mieszczę w tym poziomie zwolnienia. Więc tak naprawdę, to jest opłacane za mnie. Natomiast sama logika tego systemu też nie jest dla mnie całkowicie zrozumiała. Bo wprowadzasz opakowania kompostowalne, a one wcale jako takie nie są traktowane w tym systemie, bo nie ma odpowiedniego strumienia. I to jest właśnie kolejny element tych zmian systemowych – że mimo tego, że chcę robić dobrze, to nie dość że nie da się samemu wypełnić, moim zdaniem, zeznania BDO – trzeba mieć firmę, która się tym zajmuje. Ja bym się sam tego nie podjął, bo tam jest tyle tabelek do wypełnienia, że ja bym nawet nie widział od której zacząć. To…, gdy już ta firma mi wypełnia to zeznanie, to ja jestem potem mocno rozczarowany tym, że mimo tego, że robię dobre rzeczy, to jest to traktowane tak jakbym zupełnie wprowadzał byle jakie opakowania. I np. opłaty za opakowania szklane, bardzo wysokie… z mojej perspektywy – kurczę, no opakowanie szklane, super. Bo my jeszcze staramy się to robić ładnie. Więc mieliśmy przez jakiś czas kawę w słoikach, naprawdę superfajne szkło. Opakowanie, które można sobie zostawić w domu i trzymać tam cokolwiek, czy dokupywać kawę i trzymać tam kawę, czy w jakimś innym celu. Czy tam nawet ładnie wyglądało, gdyby tam wsadzić dużą świeczkę do środka, a opłaty za te opakowania szklane są… no też horrendalnie wysokie. Co najmniej, jakby to było opakowanie, które za chwilę ktoś wyrzuci.
Kwestia wagi… tak, tak, tak, kwestia wagi niestety. Wracam do tego wątku, który poruszyłam – czekamy na ekomodulację. Natomiast do tych kompostowalnych powiem tylko jeszcze, że no niestety, u nas zgodnie z tym prawem, które obecnie obowiązuje, jak to są kompostowalne z polimerów no to jest to po prostu nadal traktowane jak tworzywo. Ale miejmy nadzieję, że to się zmieni. No powinno się zmienić.
Oczywiście. Znaczy ja zupełnie wierzę, że my idziemy dobrą drogą i że naprawdę dokładamy tę cegiełkę. Natomiast też chciałbym, żeby to wybrzmiało w tej rozmowie: zmiana jest dzisiaj zdecydowanie po stronie rządów i po stronie korporacji. My jako konsumenci, możemy dokonywać świadomych wyborów. My jako drobni przedsiębiorcy możemy się angażować w różne rozwiązania sprzyjające klimatowi. Ale bez zmiany systemowej na poziomie prawnym i bez przymuszenia – nie bójmy się tego słowa – korporacji do tego, żeby zaczęły robić lepsze rzeczy, świata całego niestety nie zmienimy. Metoda małych kroków jest dobra, ale to musi być jeden z elementów tej zmiany, nie możemy zrzucić całej odpowiedzialności na konsumentów i powiedzieć: „o Ty znowu wziąłeś kubek jednorazowy. Przez ciebie mamy ocieplenie klimatu i wichury i powodzie w Niemczech”. Nie. To tak nie działa. Musimy odejść od paliw kopalnych, firmy muszą przestać zalewać świat plastikiem, muszą wziąć odpowiedzialność za te opakowania, które wprowadzają na rynek. To jest naprawdę duży proces, który wreszcie musi się zacząć. Bo mamy już 2022 rok, inne osiągnięcie tej neutralności klimatycznej, zostało nam zaledwie 28 lat. A to i tak już będzie za późno.
To i tak, jak będziemy mieć szczęście… Zawsze mam taki dylemat, jeżeli chodzi o tę metodę małych kroków, bo przychylam się do tego co powiedziałeś, czyli, że jeden konsument ma ograniczony wpływ na cały system. Ten system musi ulec zmianie. I ja obserwuję te zmiany prawne. One idą. Chciałabym by szły szybciej, ale niech przynajmniej idą do przodu. Natomiast w tej kwestii małych kroków to takie mam poczucie, że dla giganta, który ma bardzo długie nogi, ten jego mały krok to jest jednak nadal, bardzo duży krok.
Tak, zgadzam się. A jeżeli chodzi o te małe kroki, które my jako konsumenci możemy wykonać to pamiętajmy o tym, żeby wykonać odpowiedni krok w dniu wyborów i po prostu pójść zagłosować na tych, którzy mówią o tym, że zmiany trzeba wprowadzić i mają na to jakiś pomysł. Trzeba wybierać tych, którzy rzeczywiście ten świat chcą zmieniać i widzą pilną potrzebę zmiany tego świata. Bo nie wystarczy przyznać, że mamy do czynienia ze zmianami klimatu. No i co dalej? No musimy podejmować jakieś konkretne kroki prawne, żeby z tym walczyć. I całe szczęście Polska jest częścią Unii Europejskiej, bo jednak Unia Europejska, jeżeli chodzi o wprowadzanie zmian, jest liderem i wyznacza trendy światowe i inne kraje patrzą na to co dzieję się w Unii Europejskiej. Pewnie też przez pryzmat biznesu. No Unia Europejska jest świetnym rynkiem zbytu, więc jeżeli tutaj chce się coś wprowadzać to trzeba robić to zgodnie z unijnymi normami. Ale nawet jeżeli to ma być motywacja, to i tak jest dobra motywacja dla innych krajów, żeby te zmiany wprowadzać. Ale szczęśliwie w Stanach Zjednoczonych, też ten kraj przechodzi powoli na zielone tory. Nawet Chiny ogłosiły swojej plan dojścia do neutralności klimatycznej, później niż wszyscy, no ale to się dzieje. Więc dobrze, że gdybyśmy my akurat jako kraj nie byli hamulcowym w ramach tej dwudziestki siódemki, która pozostała w Unii.
Mam wrażenie, że zatoczyliśmy trochę koło, bo jak ostatnio rozmawialiśmy w Twoim podcaście to też mówiliśmy o tym, jak to jest wybierać i że w tych wyborach nie chodzi tylko o to czy ja dzisiaj wezmę wodę w butelce plastikowej czy w szklanej. Chodzi też o te wybory większe; od głosowania portfelem, po głosowania dosłownie. Więc tak, tego się trzymamy i cieszę się, że mówisz o tym w kontekście właśnie tej naszej rozmowy, że to jednak zaczyna się od dyrektyw unijnych. Bo ja sądzę, że bez nich pójść nam do przodu, byłoby bardzo, bardzo trudno. Żeby podsumować jakoś, nie wiem, teraz optymistycznie mam nadzieję, że podsumujemy. Bo jakbyś miał tak w trzech słowach Krzysiek powiedzieć, jak gastronomia chce być gotowa na dyrektywę „Single Use Plastics”. Co powinna zrobić – już dziś?
Oj chyba po prostu, wydaje mi się, że dojście do akurat tego etapu nie jest jakieś supertrudne. Bo wydaje mi się, że wszyscy już zobaczyli odpowiednią ilość dokumentów na YouTubie, czy Netflix-ie dotyczących plastiku, więc po prostu zrobić sobie szybki audyt i z tych opakowań zrezygnować. Wydaje mi się, że to już chyba jest przerobione. I wydaje mi się, że już wszyscy dostawcy mają alternatywę nawet dla tych, którzy się tym tematem nie interesują. Wystarczy zapytać swojego dostawcę „na co mogę zamienić opakowanie, które mam teraz”, więc to wydaje mi się bardzo proste. Wydaje mi się, że trudniejsze jest jednak patrzenie w dłuższej perspektywie i patrzenie w szerszej perspektywie. Znaczy, co jeszcze mogę zrobić. Ten plastik to jest dopiero pierwszy kroczek, a do zrobienia mamy dużo więcej.
Okej zaczynamy od plastiku. Potem idziemy w pojazdy, idziemy w nasz łańcuch dostaw… i gdzieś dojdziemy. Oby tam było pysznie jak w kawiarniach Krzyśka i obyśmy tam byli szczęśliwi.
Oby, oby, oby… ale wydaje mi się, że ta rozmowa wyszła dość optymistycznie, jednak. Pomimo tego, że temat jest trudny…
Jest, tak.
I znamy kierunek, ale nie znamy wszystkich rozwiązań, to idzie dobrze.
Tak. Krzysiek bardzo Ci dziękuję za dzisiaj. Trzymam kciuki za „Take Cup”, trzymam kciuki za wszystko co wielokrotnego użytku, jeżeli chodzi o opakowania i mam nadzieję do zobaczenia wkrótce. Dzięki wielkie.
Bardzo, bardzo dziękuję. To jeszcze tylko zdradzę, że my też startujemy z naszym projektem „palarnianym”. Bo też warto myśleć właśnie o tych wszystkich łańcuchach, że to się musi wszystko zazieleniać. Że nie wystarczy, że tylko kawiarnia przejdzie na zieloną stronę mocy, bo naszymi głównymi dostawcami są dostawcy kawy. I tak jak próbowaliśmy ich sami zazielenić tak teraz się sami za to bierzemy i chcemy pokazać, że można to robić i bardziej odpowiedzialnie i bardziej transparentnie i na pewno bardziej „less waste”.
Dobrze, cały łańcuch dostaw. Dzięki ogromne.
Cały może nie, ale krok po kroku, dziękuję.