„Wojna o śmieci” – recenzja książki, po której inaczej spojrzysz na swój kosz na odpady
14 lipca 2025
„Wojna o śmieci” Alexandra Clappa pokazuje, dlaczego nie warto odwracać wzroku od problemu zaśmiecenia.

Wyobraź sobie malowniczy gaj cytrusowy położony pośrodku niczego. Nagle spokój tego miejsca zaburza obiekt, który wraz ze zbliżaniem się nabiera kształtu ciężarówki. Zatrzymuje się. Wysypuje tony śmieci z najodleglejszych zakątków świata. Kierowca je podpala i ucieka w siną dal.
Takim właśnie, niestety prawdziwym, niefabularyzowanym obrazem wita nas Wojna o śmieci Alexandra Clappa – reportera piszącego dla „New York Timesa” czy „The Economist”. Jego książka nosi podtytuł: globalne śledztwo w sprawie brudnego handlu twoimi odpadami. To jednak nie jest historia wyłącznie o śmieciach, a raczej o władzy, pieniądzach, biedzie, bilansie sił i absurdach współczesności.
Globalne nieporządki
Clapp szuka odpowiedzi na pozornie proste pytania. Dlaczego odpady z krajów rozwiniętych lądują tysiące kilometrów od ich własnych granic, zamiast zostać zagospodarowanymi w miejscu, gdzie je wygenerowano? Co się z nimi dzieje, kiedy trafią do jednego z państw Globalnego Południa? Dlaczego ten proceder się opłaca? Co przynosi lokalnym społecznościom? Jak wpływa na środowisko naturalne?
Podążając tropem odpadów, autor przemierza cały świat. Zagląda m.in. do Gwatemali, Ghany, Turcji czy Indonezji. Śledzi odpady toksyczne, elektroniczne, plastikowe. Sporo miejsca poświęca też utylizacji statków. W swojej wędrówce zapuszcza się w rejony, od których większość z nas trzyma się z daleka. Wchodzi do slumsów. Odwiedza wysypiska. Rozmawia z typami spod ciemnej gwiazdy. Opisuje spotkania z ludźmi zalewanymi śmieciami. Pod lupę bierze patologie, które rozkwitły na podłożu często nieformalnego obrotu odpadami. Clapp opisuje więc śmietnik. Wkłada w niego ręce. Wygrzebuje często najgorszy syf. Wyciąga go i dzieli się nim z nami, ukazując powagę problemu zaśmiecenia. W tej historii często skupia się na skrajnościach, ale istniejących i niestety wciąż niekiedy istotnych.
Pojawienie się różnych patologii zrzuca częściowo na karby niesprawiedliwości społeczno-gospodarczych, będących spadkobierczyniami postkolonialnych zaszłości. Obwinia bezrefleksyjny konsumpcjonizm, zachłanność, chciwość i nierówności. Nie żałuje liczb i faktów, które potwierdzają jego argumenty.
Zalew śmieci
Autor zmienia narracje. Częstuje wieloma ciekawostkami. Czasami daje wytchnąć, pozwala poznać nowych bohaterów, aby za chwilę przenieść nas w kolejne miejsce, zarzucić wodospadem liczb, cytatów, anegdot wspartych perspektywą wrażliwego na krzywdę ludzką i zły stan środowiska autora. Ten gąszcz informacji i ich ciężar gatunkowy niekiedy przytłacza. Ale może to być zamierzony zabieg, bo tak wygląda rzeczywistość śmieci, które trafiają do krajów rozwijających się – jest złożona, ukryta i celowo zagmatwana. Momentami powoduje to lekkie zagubienie, lecz nie odbiera sensu wywodu, bo Clapp prawidłowo identyfikuje wiele chorób współczesności. Dostrzega także paradoks sytuacji, że dla niektórych krajów przetwarzanie odpadów w nieludzkich dla europejskiego czytelnika warunkach jest etapem rozwoju gospodarczego. To są dylematy, które często pojawiają się w opowieści o globalizacji. I choć Clapp bywa publicystyczny, to nie moralizuje, raczej pokazuje.
Dla kogo jest książka „Wojna o śmieci”?
Ta książka powinna zainteresować czytelników literatury faktu, szczególnie tych śledzących problemy współczesnego świata, relacje między Globalnym Południem a Globalną Północą, jak również ekologów i osoby świadome środowiskowo. Wszystkim zainteresowanym ciemną stroną odpadów serdecznie polecamy tę pozycję.
13 cytatów z „Wojny o śmieci” Alexandra Clappa
- (…) śmieci powinny być wykorzystywane do wszystkiego, co tylko może okazać się produktywne. Pomyśl o tym, jak drzewa tracą liście, a następnie wykorzystują je jako nawóz, przekonywali David Pearce i R. Kerry Turner, dwaj brytyjscy ekonomiści, którzy ukuli termin „gospodarka o obiegu zamkniętym”.
- Anglia Tudorów ponownie wykorzystywała drewno z wycofanych z eksploatacji galeonów do budowy dachów w domach i pubach.
- „Mieli linię kolejową z Warszawy do Gdańska, której musieli się pozbyć. I mnóstwo starych wagonów kolejowych. I tak, kupiliśmy te tory. Ale to był dopiero początek. W latach 90. można było pojechać do portów w Europie Wschodniej i zobaczyć tam żurawie. Nie działały. Stały się złomem i czekały, aż ktoś przyjdzie i je zabierze”.
- W Afganistanie w latach 90. XX wieku budownictwo stało się zależne od przetapiania starych radzieckich czołgów i wykorzystywania uzyskanych w ten sposób prętów zbrojeniowych do odbudowy infrastruktury zdewastowanej przez dziesięciolecia konfliktu.
- Do strumieni produkcyjnych trafia z powrotem mniej niż 10 procent światowego plastiku, natomiast 90 procent światowej stali.
- Według Banku Światowego szokujące 70 procent plastiku wyrzucanego w Kenii trafia do systemu wodnego tego czy innego rodzaju.
- Geograf Mazen Labban opisał zjawisko „planetarnej kopalni”. (…) to nagła zmiana lokalizacji naturalnych bogactw naszej planety – ropy naftowej, rudy, minerałów – które z głębin Ziemi przeniosły się na jej powierzchnię.
- Do 2018 roku w samych Stanach Zjednoczonych wyrzucano co najmniej 140 milionów telefonów komórkowych rocznie, co odpowiada 416 tysiącom telefonów dziennie.
- W niedawnym badaniu przeprowadzonym na Harvardzie oszacowano, że wartość danych, które trafiają do strumieni odpadów elektronicznych, może wynosić nawet 13 miliardów dolarów rocznie.
- Geografka Julie Michelle Klinger twierdzi, że faktyczna rzadkość minerałów ziem rzadkich to mit. Tak, niektóre metale ziem rzadkich można znaleźć w podglebiu kilku wybranych krajów. Jednak większość z nich występuje w dużych ilościach.
- Plastik został powszechnie okrzyknięty cudem, generatorem „zalewu nowych produktów, przekształcających amerykański styl życia”, a przynajmniej tak twierdził magazyn „Time”. Było to nic innego, jak „wszechobecność, która stała się widzialna”, jak podsumował francuski filozof Roland Barthes po wizycie syntetyków w Paryżu w 1957 roku.
- Od 2020 roku Indonezja „zaprzestała” importu z krajów zachodnich większości form plastikowych odpadów poużytkowych, takich jak torby na zakupy, opakowania do żywności i butelki na wodę.
- „Kraje, które nie szanują swojego środowiska, to te, które wyrzucają odpady, gdziekolwiek im pasuje. W Bangun tak nie robimy. Sprawdź nasze rzeki. Nie ma w nich śmieci. W Bangun cenimy każdy kawałek plastiku. Dla nas śmieci to pieniądze. To nasza przyszłość. Dbamy o nie. Nie tracimy ich z oczu. Widzisz tu dużo śmieci. My widzimy pieniądze”.